a
Przypis
Linia życia, linka hamulca ręcznego,
cuma. Czy można sprawniej przeprowadzić
falstart? Strategie tworzą teoretycy,
tymczasem istnieje praktyczna konieczność
wytyczenia idealnego koła, w którym
w gotowości znajdować się będzie
przynajmniej jedna szprycha. Ja wiem,
że wystające zewsząd druty nie gwarantują
pewności szusu, że chwiać się znaczy
niemal to samo, co się wahać. Może dlatego
czarny kwadrat na białym tle nie jest
rozdarciem na powierzchni napiętego
żagla, lecz czasoprzestrzenią, jakiej nic
nie może opuścić. To interpretacyjne
faux pas na miarę powiedzenia „spieprzaj dziadu”,
które zabrzmiało jak odesłanie do źródeł.
Krótka historia przepisu
Wyłącznie te sprawy wymykają się spod kontroli,
nad którymi nie ma się kontroli. Bóg się rodził,
moc truchlała. Przerośnięta bulwa planety
wypuszczała pędy. W możliwym do zaakceptowania
skrócie grzybnia zwana ludzkością ewoluowała
w olbrzymią truflę. I znów nic nie śniło się
filozofom. Tymczasem ludożercy spożywali
nie tyko grzyby jadalne, ale także Corpus Christi.
Wszystko, co ludzkie, było dla nich ciałem obcym.
W ich mózgach wibrowało to, co ujawnił rezonans.
Nazwijmy to boskością, po jaką wspomniany
wcześniej Bóg wysyłał posłańców: świnie i psy,
zupełnie jak po flakonik perfum Les Larmes Sacrees de Thebes.
Chcesz więc powiedzieć, że człowiek ładnie pachnie?
Jak czosnek bogaczy. Tym samym jakikolwiek humanoid,
który narodził się z własnej pachy, dawno już przestał
lśnić po ostatniej depilacji. Zbyt długo ziemia go żuła.
Człowiek gminu
Jestem jakiś nieswój. Nie swój, a więc czyj?
Człowiek, który nie posiada właściciela,
bezdomny jest niby pies. Lecz kto widział
takiego kundla, co sam dzwoniłby do bram
schroniska? Jestem zatem nieswój, zupełnie
jak jakiś samorodek, rodzimek, nugget i miner.
Hau, hau! – regularnie przemawia do mnie
przywódca, a jego mowa jest na wagę karmy.
Karmią mnie państwem w pigułce, bez popitki,
a niekiedy przez rurkę. Innym zaś razem
miastem w zawiesinie śliskich instytucji
o proweniencji kurwy zabiegającej o powodzenie
w strugach ulewnego deszczu. Miałbym
może jej współczuć? Wiadomo, że nieszczęścia
ciekną, gdy psuje się kram. Darujmy już sobie
tę narodową gastroskopię! Doktorze, lecz się sam,
ale zanim zaczniesz, zaobserwuj, jak w psim kraju
człowiek-pies patrzy wilkiem na psa-człowieka.
A gdybyś jeszcze odkrył, że to ogon kręci sobaką,
a nie sobaka ogonem, byłbyś w domu,
który jest schroniskiem, co umowę ma z gminą.
Genug
Natchnienie wydało ostatnie tchnienie.
Kto słyszał od takiego zdania zaczynać wiersz?
Nie ma poszkodowanych, ułamki myśli poszły
górą jak fajerwerki na święcie miasta. Nikt się
nie skaleczył, powielone w hipermarkecie oblicza
bogów mogą spokojnie leżeć na półkach jak komercyjne
kopie. Droga do zbawienia prowadzi obok kasy,
wiem, zastanawiam się tylko, czy warto zostać
ukrzyżowanym na konto debetu? Nie mam wątpliwości,
że opłaca się mieć logo na t-shircie, wykarmione
na własnej piersi (w międzyczasie sprawdzono,
czym naprawdę żywią nas producenci żywności
i teraz podobni mnie prorocy rzygają na całą szerokość
zblatowanego stołu, do którego wcześniej usiedli
z zamiarem podjęcia dialogu z niedzielnym rosołem).
Wymiotuję więc samą treścią. Treść jest kłębkiem
sierści, powstałym z linienia chipów, jak gdyby
prawda była zgodnością rozumu z rzeczą.
Zawrócę na chwilę bieg wyobrażeń, ciemnych
niczym nurt Styksu, nad którym wulgarnie wypięty
po raz pierwszy zetknąłem się z rzeczywistym
obrazem świata, regulującego większość procesów
objawami choroby Leśniowskiego i Crohna.
Piotr Gajda
Ur. 1966. Poeta, autor książek poetyckich Hostel (Łódź 2008), Zwłoka (Łódź 2010), Demoludy (Mikołów 2013), Golem (Mikołów 2014) oraz Śruba Archimedesa (Łódź 2016). Stały współpracownik Kwartalnika Literacko-Artystycznego „Arterie”. Wiersze publikował m.in. w „Tyglu Kultury”, „Opcjach”, „Frazie”, „Red-zie”, „Gazecie Wyborczej”, „Odrze”, „Cegle”, „Nowym Zagłębiu”, „Ricie Baum”, „Arteriach”,„Czasie Kultury”, „Fabulariach”, „Pressjach”, „Migotaniach”,„Afroncie”, w pismach internetowych: „Inter-”, „Helikopter”, „biBLioteka”, art.-zinie „Nowy BregArt”, w antologii łódzkich debiutantów Na grani (Łódź 2008) oraz w antologiach: Pociąg do poezji. Intercity (Kutno 2011), Węzły, sukienki, żagle. Nowa poezja, ojczyzna i dziewczyna (Kutno 2013), Przewodnik po zaminowanym terenie (Wrocław 2016), Ani ziemia jałowa, ani obiecana / Weder wüstes Land noch gelobtes (Dom Literatury w Łodzi, 2016). Stypendysta Funduszu Popierania Twórczości ZAIKS w roku 2016. Jego wiersze przetłumaczono na język niemiecki.