a
Tak było
pamiętam dzień
w którym chłopaki zaczęli licytować się na przekątne telewizorów
a niby moje pokolenie ma w dupie telewizję
no bo internet
zrobiło się doprawdy niezręcznie
więc zapomnieliśmy wzajemnie swoje imiona
i zostało nam tylko wspominanie
zrobiło się niezręcznie jeszcze bardziej
jak kiedy idziesz chodnikiem obok obcej osoby
i nagle przypadkiem przez chwilę idziecie tym samym tempem
tak jakby razem
nigdzie na pradze nie było palenia
pochowałem głowę i chociaż to było odrobinę zabawne
bo na pogrzebie nuciłem piosenkę
panie david lynch nakręć pan o mnie film
a ja wtedy głównie grałem w football managera
całe dnie w samych gaciach
no co to byłby za zjebany film
o opadaniu z zaradności
już lepiej zekranizować miejską legendę dresiarską
o skrzacie co sra pieniędzmi
i to za nim ganiają główni bohaterowie
***
no to patrz
siedzę i marnuję
nie mogę wyrosnąć z wyobrażania sobie końca
na barze tańczy betty page
mistrzyni polski w geodezji
nie otwiera się w warszawie żadna knajpa z jazzem
a ja chcę wyobrażać ją dym i whisky
żeby zachować trochę klasy
nawet jeśli klasy średniej
to wszystko posypane bohren & der club of gore
po występie ona dzieli ze mną działkę
przez moment nawet całe życie
dalej marnujemy już razem
czekając aż padnie rzym i wszystkie zabezpieczenia
nie zasypiaj betty
o świcie przyjdą barbarzyńcy
na naszych oczach szturmem wezmą kredyty
wezmą całe banki zabiorą nam pracę
tanimi taksówkami wywiozą nas na sybir
ciebie też wezmą
każdy po kolei
ja zachowam stoicki spokój
oglądając inny koniec świata
pierwszego
każdego miesiąca
Wojciech „Żubr” Boliński
Permanentna tymczasowość, trochę to, trochę tamto. Publikował raz w „ha!arcie” wiersze, kilka razy felietony; ale tylko w internecie.