JADWIGA BOGDANOWICZ – 4 wiersze

a

Szybko

trzeba jechać tak szybko
żeby urwało rękę jak ją wystawić za okno
tak szybko jakby się uciekało
przed inwazją kosmitów albo zombie
w lusterku w samochodzie cały czas widać straszną zbrodnię
okrutne zabójstwo w eleganckim domu meblowym

 

Środki transportu

wenflon trzeba tylko przyszyć do skóry
i płynie czarna końska krew
na tym koniu równolegle pijąc jego krew
trzeba pędzić łąką
żeby kupić wreszcie samochód
co to za samochód
do cholery
kto rzucił klątwę na ten samochód
czyje to prochy w bagażniku w urnie
ktoś mnie będzie teraz straszył
kto?
kto będzie się układał z prochów?
w formę człowieka?
i do mnie gadał?
koń się rozładował
leży
żałuję tego konia bo z niego
wszystkie straszne urny
spadają
więc ich nie ma
albo spadają i tylko
najwyżej starszą tego
co zostaje z tyłu

 

Morderca

Kurwa jak wysoko
Nie wiem jak wyjdę
Ja cię, utopię się
Z wody wychodzi
Chropowatość
Stromizna
Wysoko
wysoko
Aż po zielone i rdzawe rośliny
Nagle z znikąd oplatają
Mnie grube sznury liny
Do krwi tak mocno
Zachodzi czerwone słońce
Dzisiaj ktoś kogoś
Ugodził nożem
I ja przez to cierpię

 

Przyszłość

chowam się na parkingu podziemnym
bo z nieba spadają meteory ale przepalają one ziemię
i grubą warstwę betonu
i pryska na ludzi
i parzy ich do krwi
chowam się w czołgu
i puka jakiś wojskowy
i mówi żebym nie wychodziła
bo nie ma sensu
bo umrę wtedy
i żebym już została w tym czołgu
to mnie przetopią razem z tym czołgiem
na coś innego
jako że czołgi są bezradne
w obliczu takiej apokalipsy
ciekawe czym będę


Jadwiga Bogdanowicz

Ur. 1993 w Warszawie. Uczęszczała do różnych szkół. Od 2016 roku pracuje w jednej z warszawskich agencji reklamowych.